…To pytanie już na stałe wpisało się w moją branże i tyczy się niemal każdego klienta, który po ślubie ma ochotę uwiecznić swoje oblicze gdzieś w plenerze 🙂 …No właśnie – Pytanie brzmi gdzie?
Baaardzo często słyszę to pytanie i jest to jak najbardziej zrozumiałe. Doświadczenie w fotografii krajobrazu, później znajdowanie kolejnych miejsc dla moich klientów na zdjęcia, znajomość terenu jako przewodnik po Beskidach i wreszcie wspinacz – pozwoliło mi poznać ogrom miejsc, również za granicą. Stworzyłem nawet taką osobistą listę lokalizacji, by móc lepiej żonglować miejscówkami i mieć przysłowiową ściągawkę 🙂
Klienci w dużej mierze zdają się na moje doświadczenie, chętnie doradzam gdzie wykonać plener… Kwestia miejsca naprawdę zależy od wielu czynników i najchętniej doradzam kilka miejsc, by mieć pewną elastyczność. Dotyczy to najczęściej – pory roku oraz ile czasu może poświęcić klient na zdjęcia + dojazd, aktualnych warunków pogodowych, czy nawet samego wyglądu ubrań ślubnych – by te pasowały do miejsca.
Bardzo często jest też obawa przed jesienią, październikiem czy listopadem. Ponieważ jest to okres w którym wykonuję najwięcej zdjęć, z prostego powodu – jesienią ma najwięcej wesel, zaległych sesji oraz tych bieżących.
Już tłumaczę o co chodzi – istnieje przeświadczenie, że ładna pogoda to wiosna, lato… potem robi się zimno i nie tak zwanej „pogody”. Moje doświadczenie pokazuje mi jednak co innego. Wiosna i lato to totalna ruletka pogodowa – burze, upały czy wiele dni deszczu – co pokazał np ostatni maj. Natomiast stabilna pogoda, przyjemna temperatura to właśnie jesień – nawet ta listopadowa! Następna kwestia to światło – jakże ważny czynnik w fotografii. Prosta sprawa – im słońce niżej, tym lepiej, tym przyjemniejsze kolory. I właśnie tak nielubiany przez wielu listopad, czy nawet październik – jest pod tym kątem – najpiękniejszy. Trzeba tylko czyhać na względnie niską wilgotność powietrza i mały wiatr – bo to wychładza najbardziej – lub dobrać miejsce, gdzie nie będzie miało to dużego znaczenia.
Kolejna kwestia to data pleneru. Umawianie się np z półrocznym, czy miesięcznym wyprzedzeniem na konkretny dzień – nie daje żadnej gwarancji, że to się uda. Ponieważ przyjdzie front, będzie ulewa, albo 35st upału i burze – co wtedy? Najlepiej mieć zatem kilka terminów w zanadrzu.
Warto też nie nastawiać się tylko na jedno miejsce. Miałem już wiele przypadków, że spontanicznie zmienialiśmy miejsce z racji warunków pogodowych – jesienią często namawiam by wyjść na jakiś szczyt – ponad morze chmur, a gdy bardzo wieje – może lepiej się schować w jakimś zacisznym miejscu. Gdy zapowiadana jest mgła – ciągnę wtedy do lasu by wykorzystać te niedoceniane warunki.
Od dawna też na mojej liście są miejsce na pierwszy rzut oka – nieładne, mroczne, mało kolorowe. Nie są to „typowe, ładne miejsca” na plener ślubny. Jednak mają w sobie to coś, czego brakuje innym lokalizacjom. Wieloplanowość, szybki dostęp z samochodu, wiele kadrów na małej powierzchni, mnóstwo ciekawych kompozycji, a jesienią cudowny kontrast i gra światła.
Co jednak zawsze podkreślam – na plenerze nie jest najważniejsze miejsce. Pierwszym planem jesteście Wy – moi modele:)
Czemu to wszystko napisałem? Danka i Andrzej od razu powiedzieli mi, że chcą sesję wykonać w kamieniołomie. Gdy to usłyszałem podskoczyłem pod sufit z radości 😉 I tak oto, od dawna upatrzone miejsce w końcu zostało zatrzymane jako tło do sesji ślubnej. No i jeszcze jedno – tak nielubiany przez wielu listopad… tutaj pokazał swoje najcudowniejsze strony:) Sami zobaczcie!

Przyjemnie się ogląda! Fajna gra świateł i kompozycje.
Dzięki za komentarz 🙂