We wrześniu odbyłem tygodniowy trip po Rumunii. Wraz z grupką przyjaciół zwiedziliśmy kilka pasm górskich, mnóstwo zabytków oraz piękne miasta. Jechaliśmy samochodem wypchanym bagażami po brzegi łącznie z namiotami, kociołkami do gotowania, karimatami, jedzeniem na tydzień, sprzętem fotograficznym etc… Dlatego wyprawa była totalnie po kosztach:) Trasa ułożona była po środkowej Rumunii, ale zatrzymaliśmy się też na Węgrzech i Słowacji. Po nocnym zwiedzaniu Koszyc, zobaczyliśmy piękny, ogromny skalny wąwóz Turda u stóp gór Trascau. Następnego dnia zobaczyliśmy miasta Medias oraz Sighisoara. W tym drugim niestety trafiliśmy na festiwal filmowy, więc wejście na starówkę było płatne! Niesamowite są kościoły warowne w Biertan i Viscri – potęga architektury i historii, gdzie czas jakby się zatrzymał. Zwiedzając Brasov mieliśmy znów pecha, gdyż odbywał się tam kolejny huczny festiwal. Na szczęście nocleg był w spokojnym miejscu u stóp gór Ciucas. Tu ruszyliśmy już pieszo grzbietem zdobywając najwyższy Varful Ciucas. Góry zaiste majestatyczne! W kolejny dzień odwiedziliśmy Sybin – piękne miasto, które śmiało porównać można do Krakowa… oraz kolejne warowne miejsca i stare zabytki, oraz piękny przełom Czerwonej Wieży z widokiem na Fogarasze. Długo zastanawialiśmy się czy jechać drogą transfogarską czy transalpiną, ale wybraliśmy tę drugą. Opłacało się, widoki niesamowite, ta przestrzeń oraz możliwość spokojnego noclegu na około 2000 m n.p.m (oczywiście w namiocie). Tutaj obudziłem się jeszcze dużo przed wschodem słońca by urządzić sobie plener fotograficzny na grzbiecie gór Parang. Kolejne góry jakie chcieliśmy zobaczyć to słynne Retezat. Dawno nie odczułem takiej dzikości w górach. Potężne, majestatyczne, wręcz przygniatające. Samochód zatrzymaliśmy w pustym po sezonie Rausor, następnie udaliśmy się na nocleg do Cabany Pietrele by następnego dnia zdobyć Vf Retezat 2482m n.p.m. Z nadziejami, że będziemy spać w Refugio Condorul, musieliśmy się udać aż do Rausor, gdyż schron zastaliśmy w ruinie. Ostatnie dwa dni przeznaczyliśmy na powrót z noclegiem jeszcze w Rumunii nieopodal granicy z Węgrami w Lipovej. Odwiedziliśmy jeszcze zamek w Hunedoarze (wejściówkę cenią sobie zbyt zacnie…) oraz cudowne romańskie cerkwie w Strei oraz Densus (ostatnie fotografie). W ostatni dzień zwiedziliśmy urokliwe węgierskie miasteczko Vacu oraz Słowacką Bańską Bystrzyce i Vlkoliniec. Ponższe fotografie pokazują rumuńską część wyprawy.

Malownicze tereny. Gratuluję udanych zdjęć. 🙂 Pozdrawiam!
Malownicze, to prawda:) Pozdrawiam!
Przepiękne zdjęcia! Aż zazdroszczę! Niewątpliwie Rumunia to kraj, który znajduje się wysoko na liście miejsc do zwiedzenia. Najlepiej konno. Gratuluję!
Zacny plan muszę przyznać. Rumunia jest warta polecenia. Tam są dopiero prawdzie Karpaty…