Jadąc na plener ślubny w Bieszczady, który udał się niesamowicie a zdjęcia pokażę już wkrótce, udałem się trochę wcześniej by odwiedzić kilka miejsc które przyciągały mnie od dawna. Księżycową noc podziwiałem z Głodówki – Tatry jak na dłoni i to już ośnieżone. Piękne miejsce. Natomiast w kolejny dzień udałem się by odnaleźć wodospad znany z filmu „Wino Truskawkowe”. Było warto – bo miejsce znakomite by odpocząć i wyciszyć się, zresztą jak w całym Beskidzie Niskim. Wracając odwiedziłem też Biecz – pogórzańskie miasteczko, którego dawna świetność ukryta jest już w murach zabytków i w ruinach tamtejszego barbakanu. Na koniec dorzucam zapowiedź pleneru ślubnego na Połoninie:)
