Superksiężyc, supermoon, superpełnia… takie hasła przewijały się od kilku dni w mediach. W zasadzie nic dziwnego – tak blisko ziemi księżyc nie znajdował się od 68 lat… Dodatkowo dla Południowej Polski na noc 14/15 listopada 2016 przypadały bardzo korzystne warunki pogodowe do obserwacji nieba. Synoptycy zapowiadali pogodną i mroźną noc… Mnie jednak interesowało to, jakie tej nocy będzie światło. Księżyc w pełni, który wschodzi gdy zajdzie słońce i zachodzi gdy dzień się zaczyna, nocą będzie wysoko na niebie, będzie 30% jaśniejszy od „zwykłej” pełni! To trzeba wykorzystać na nietuzinkowe zdjęcia. Od początku myślałem o Lubaniu w Gorcach, i nie zmieniłem swoich planów. Mroziła mnie jednak myśl o fotografowaniu mroźną nocą… Cóż, dla sztuki trzeba się poświęcić;) Podobne plany fotograficzne miał znajomy fotograf Krystian z Gorlic, dlatego tym razem na Lubań postanowiłem nie iść samemu. Punktualnie o 1 w nocy spotkaliśmy się w Grywałdzie, by za chwilę ruszyć szlakiem do góry. W zasadzie czołówki, latarki były zbędne… Było faktycznie niecodziennie jasno. Obawialiśmy się tylko sporej ilości białego puchu co okazało się niesłuszne – było go w sam raz – szło się bardzo wygodnie po iskrzącym się srebrnym światłem śniegu. Na szczyt Lubania dotarliśmy w 1,5 godziny. Wiedzieliśmy, że do rana daleko stąd specjalnie nie spieszyliśmy się. Dopiero tutaj na polanie, w mroźnej ciszy zobaczyłem jak naprawdę jest jasno! Z wieży widokowej było widać wszystkie góry na około łącznie z Beskidem Żywieckim i Małą Fatrą!!! W panoramie tatrzańskiej dało się rozróżnić każdy żleb i szczyt… a była przecież 2:50 w nocy!!! Księżyc bardzo wysoko na niebie – oświetlał horyzont idealnie. Mając bardzo dużo czasu do wschodu słońca (4 godziny) ubraliśmy się w dodatkowe ciuchy i powoli zaczęliśmy robić zdjęcia… Do 5 nad ranem czas minął bardzo szybko, a myślałem że do rana po prostu nie dotrwam… Też macie tak, że nad ranem gdy noc już się kończy jedna godzina Wam gdzieś ucieka? Już któryś raz spotyka mnie to w górach czy innych okolicznościach. Na wschodzie zaczęło się rozjaśniać, tymczasem księżyc dalej świecił mocno na zachodzie – wyglądało to bardzo ciekawie – zwłaszcza na polanie, gdzie samotne drzewo rzucało cień od księżyca… Sam wschód słońca był bardzo ostry, góry zapaliły się mocnym pomarańczo czerwonym światłem. Widoczność jeszcze bardziej się poprawiła, dostrzegłem nawet Makowicę w Slańskich Wierchach daleko za Koszycami i Preszowem na Słowacji (bagatela 109km w linii prostej!). Totalnie zmęczony z zimna i niewyspania skończyłem zdjęcia o 8:13 już na polanie w scenerii białych drzew. Bardzo ciekawie było też w drodze powrotnej, gdzie zatrzymałem się po kilka ujęć zmrożonych drzew… Znużenie jednak bardzo szybko mnie dopadło i musiałem zatrzymać się na stacji by zdrzemnąć się chwilę… Po godzinie snu, pojechałem dalej… już bez przygód dotarłem do Krakowa. Zachęcam też zajrzeć na zdjęcia Krystiana:)

Bajka! Po prostu fenomenalne zdjęcia!
Fenomenalne to były warunki:) Ja starałem się to tylko zatrzymać na zdjęciach:)
Warunki to jedno, a umiejętność dostrzeżenia i wykorzystania ich to drugie 🙂
No tak… nie mogę się nie zgodzić, że zawsze się staram:)
I właśnie podziwiam efekty 🙂