Spontaniczne decyzje mają w sobie coś ekscytującego. Tak było w przypadku pleneru Kasi i Rafała. Szybki rzut oka na wykresy prognoz pogody, telefon do Kasi z pytaniem – jedziemy w nocy na wschód słońca? Po 5 minutach mam odpowiedź – jedziemy 😀 Logistyka nie była łatwa, ponieważ podobnie jak ja mają małego synka, a na dodatek druga część pleneru miała być z motorem Rafała. Ale dla chcącego… wiadomo, wszystko się da:) Po ogarnięciu co, gdzie, z kim i jak spotkaliśmy się o 3 w nocy i pognaliśmy w Beskid Wyspowy 🙂 Było cholernie zimno, wiatr nie pomagał, szron na trawie itd, więc wielki szacun dla moich zakochańców – dali radę. Co więcej była to dla nich bardzo fajna przygoda:) Wracając do domu spaliliśmy gumę motorem Rafała i tak powstała całkiem kolorowa i kontrastowa sesja:)
