Bogusie i Marcina miałem okazję poznać dopiero w dniu ich zaślubin. Ze względu na odległość nie mogliśmy się spotkać osobiście. Jednak szybko okazało się, że cała rodzinka jest wesoła, otwarta i wyluzowana. Szybko poczułem się jak ‚u siebie’ 🙂 Prawdziwa wieś, wszystko blisko, nawet dom weselny był za płotem:) To była doprawdy piękna sobota. Ślub w starym kościele, rock’n’rollowy pierwszy taniec, świetna kapela Obssesion, cały czas pełny parkiet no i Oni – Bogusia i Marcin – roześmiani szczęściem. Zapraszam zatem do reportażu!
