Kolejny raz w tym magicznym miejscu. Chociaż przyznaje się bez bicia, że ostatni raz byłem tam w lipcu 2012. Stwierdziłem, że skoro zbliża się dzień moich urodzin, muszę wymyślić jakiś super plan na ten dzień. Długo się nie zastanawiając wymyśliłem, że wstanę o 4 nad ranem i pojadę do Piekar. Prognozy były obiecujące. Lekki mrozik, mgiełka, średnie i wysokie chmury. Takie chmury niemal zawsze oferują spektakl barw o brzasku lub zachodzie słońca. Tak było też tym razem. Trafiłem na dosyć oryginalne warunki, z które naprawdę mnie zachwyciły. Chwilami na niebo było wręcz groźnie! 🙂

1 komentarz